Powrót z otchłani

Hej hej

Wreszcie jestem🥳🥳🥳 Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale byłam w ogromnej dziurze. Na szczęście już się z niej wyczołgałam 🥳 Wreszcie każdego dnia jest lepiej, a nie gorzej 🥳 Podzielę się z Wami moim wpisem z pamiętnika w dzień przyjazdu do „nieba” bo dobrze pokazuje sytuację…

26/1/2024
Dzisiaj(w sumie już wczoraj) mialam pierwszy dobry dzień od wieków.

Ale od początku… wreszcie pojechałam na te rehabilitację do Vratislawia Medical. Tego drogiego ośrodka we Wrocławiu (12 225zł za 2 tygodnie 😱)
Dla takiego „zwykłego” człowieka jak ja to straaaasznie drogo… bez pomocy ludzi, którzy mnie wsparli na zrzutce, w życiu by mnie nie było na to stać! Czuję ogromną wdzięczność do wszystkich, którzy teoretycznie wspierali operację ratującą życie. Na operację nie udało się uzbierać, ale na szczęście udało się znaleźć cudotwórcę na NFZ i teraz stać mnie na ratowanie życia dalej prywatnie. Więc moja lista cudów urosła. Doktor Dziedzic i udana operacja jest nadal numer 1. Dr Górecki i Vratislawia Medical to zdecydowanie numer 2 (w sumie 1 by nie był możliwy bez 2) mój doktor rodzinny i Pani neurochirurg z Luxmed wraz z moją panią psycholog są na mocnym 3 miejscu. To takie top 3 mojego zdrowia. Jestem niesamowicie wdzięczna tym ludziom za to, że żyje. Strasznie cieszę się, że mogę to wreszcie napisać. Od czasu operacji (16 listopada 2023) nie byłam w stanie najpierw fizycznym, a potem psychicznym tego zrobić. Po operacji na Banacha wróciłam do domu na weekend, a później pojechałam do szpitala rehabilitacyjnego na NFZ blisko tego cudownego szpitala w którym jestem teraz. (Tu niestety nie było miejsc na NFZ a szkoda mi było stracić te 6 tygodni, które mi się należy na NFZ… ) Teraz strasznie tego żałuję. Na szczęście w nieszczęściu był to okres świąteczny i zamykali się na święta więc przyjęto mnie tylko na 3 tygodnie. Od początku źle się zaczęło. W dniu przyjazdu było zimno i padał snieg. Po dotarciu do miejsca, w którym kazano mi się stawić (byłam na wózku totalnie padnięta) powiedziano mi, że tak owszem to tu, ale, że najpierw muszę się stawić do lekarza na zakwalifikowanie, a to w innym budynku. Na szczęście łaskawie pozwolono mi pożyczyć wózek. Po jechaniu w śniegu do innego budynku okazało się ,że jest tam kolejka. W tamtym czasie było mi bardzo trudno i boleśnie wysiedzieć 30 min bez położenia się, co dopiero siedzieć z 45min w kolejce na niewygodnym wózku szpitalnym. No, ale na szczęście nie padłam. Pani Doktor (bardzo miła), która jak się okazało ma stwierdzić czy mnie przyjmą (lekarz, który mnie operował powiedział, że mam załatwioną tam rehabilitację więc byłam z walizką gotowa na pobyt a nie na kwalifikacje do pobytu) Panie (bo była jeszcze jakaś młoda lekarka/studentka) były miłe, ale mało chętne do przyjęcia mnie. Ten „szpital rehabilitacyjny” jest zamknięty w święta więc to co miało być 6 tygodni mogło tam być tylko 3 tygodnie… teraz okazuje się, że to szczęście. W końcu po dłuższym zastanowieniu się stwierdziły, że mogę zostać na te 3 tygodnie, ale niestety nie będę mieć logopedy bo jest na chorobowym. Dano mnie do pokoju, który normalnie jest używany jako izolatka. Miałam cały pokój dla siebie i na szczęście był blisko łazienki. Cały oddział (ok. 30 osób) ma tylko jedną łazienkę damską i jedą męską.
Pokój był ok, w sumie w porównaniu z łóżkiem na Banacha miałam luksus bo łóżko podnoszone pilotem. Na
Banacha mają jeszcze takie stare łóżka bez pilota. Więc nie miałam opcji siedzenia w łóżku. Tu łóżko to było moje królestwo. Spędzałam w nim niestety bardzo dużo czasu. Dzień wyglądał mniej więcej tak… 7:00 rano pobudka, śniadanie i obchód. 8:00 ćwiczenia. 30 minut na rowerku i 30 minut na „krzyżu” (siadałam na krześle i wkładali mi ręce w takie 3 sznurki na każdą rękę, wyglądałam jakby mnie do krzyża upieli i miałam „pływać żabką” czyli ruszać tak rękoma jakbym pływała. Nikt nie zwracał uwagi na to czy to robię i jak to robię 🤦🏻‍♀️ Nie mam pojęcia co to miało robić, ale było strasznie nudne. Wejście do tego pokoiku miało próg i średnio był on dostosowany 🤷🏻‍♀️ W tym czasie inni ludzie robili inne ćwiczenia. W sumie na 3 rehabilitantów było z 15 osob. To trwalo godzinę później szłam do pokoju odpocząć (spać) i koło 10 miałam kolejną godzinę rehabilitacji indywidualnej. Rehabilitant dawał mi jakieś proste ćwiczenia i odchodzil do kogos innego. Mieli chyba ok 5 osób na zajęciach „indywidualnych” w tym samym czasie 🤷🏻‍♀️ Tak wygladał tydziet. W weekend mieliśmy godzinę zajęć grupowych. W pierwszy weekend mialam pana, który ciągle siedział na telefonie, kompletnie olreał swoją pracę 🤦🏻‍♀️
Kompletnie nie czułam się „zaopiekowana” a ponoć trafiłam na najlepszego rehabilitanta. Owszem był bardzo miły, ale traktował mnie taśmowo… te same ćwiczenia dla każdego. Zero pomysłów na mój konkretny przypadek. Dla porównania tutaj mam indywidualne zajęcia, które skupiają się na moich konkretnych problemach.
Strasznie żałuję, że nie trafiłam tu od razu po operacji. Ale jak to mówią nie ma co „płakać nad rozlanym mlekiem” czy jakoś tak 🤷🏻‍♀️ Najważniejsze, że w ogóle tu trafiłam i że jest każdego dnia lepiej…. 🥳💪🏼🥰

Pochwałka…

Teraz jak już pozytywna Kasia powróciła i ma więcej siły chce powrócić do pisania mojej książki i wymyśliłam, że może znaleźli by się jacyś dobrzy ludzie, którzy by wsparli moje pisanie… Niestety nie jestem w stanie pracować więc mam czas na pisanie 🥳

Dużo zdrowia i pozytywnej energii 🧠❤️‍🩹🤗

Możesz również polubić

Dodaj komentarz